Info
Ten blog rowerowy prowadzi bialas z miasteczka Ruda Śląska. Mam przejechane 5183.12 kilometrów w tym 45.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.90 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Lipiec1 - 0
- 2013, Czerwiec2 - 0
- 2013, Maj2 - 0
- 2013, Kwiecień5 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Lipiec2 - 0
- 2012, Czerwiec3 - 0
- 2012, Maj3 - 0
- 2012, Kwiecień1 - 0
- 2012, Marzec2 - 2
- 2011, Wrzesień2 - 0
- 2011, Sierpień3 - 0
- 2011, Lipiec15 - 6
- 2011, Czerwiec12 - 1
- 2011, Maj4 - 0
- 2011, Kwiecień9 - 1
- 2011, Marzec9 - 2
- DST 436.44km
- Czas 16:25
- VAVG 26.59km/h
- Sprzęt Kellys IRC 3,93
- Aktywność Jazda na rowerze
Tera Orbita 436km/24h :D
Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 5
Wyruszyłem jak większość z pod energetyka o północy. Pierwsze 100km nocne wszyscy jechaliśmy zwarci, aby ktoś nie został na trasie w nocy. Lampki rowerowe dawały więcej światła niż reflektory samochodów, więc dziury było bardzo dobrze widać. W okolicach Gomunic zrobiliśmy 20km pętle. Wielkie było nasze zdziwienie gdy wjechaliśmy do jakiejś wsi po raz drugi tylko że z drugiej strony. :P Po 100km grupa zaczęła się rwać. Do Lelowa czyli śniadania były 2 grupy około 15 osobowe. Po śniadaniu zaczęły się górki aż do Zawiercia, na których grupa szybsza się też porwała i w tym momencie powstała nasza 3 osobowa grupa - Ja, Outsider i Roland. W Zawierciu dołączyła nowa osoba startująca na TO - Rooney. W takiej 4 osobowej ucieczce na obiedzie w Brynowie mieliśmy około 30-40 min przewagi nad innymi, wliczając w to mojego kapcia i podwójne zmienianie dętki bo po założeniu okazało się że zawór nie trzyma (15 min straty). Zaraz za Brynowem, Rooney pojechał dalej swoim tempem na Częstochowę bo osiągnął już swój cel ;). Nasza trójka dojechała do Krzepic z 15 minutowa przewaga (przewagi się kasowały za każdym razem bo robiliśmy dluugie przerwy na posiłkach czekając na innych i startowaliśmy praktycznie równo z nimi od nowa). Od Krzepic zaczęło kropić i kropiło tak aż do Ostrołęki. W międzyczasie dogoniliśmy pewnego chłopaka (sory nie pamiętam nicku, ani imienia) i w 4 dojechaliśmy do mety w Częstochowie. Oczywiście nie bez przygód. W Ostrołęce przestało kropić, a zaczęła się potężna ulewa. Cały czas łzawiło mi oko i sól wpływała i musiałem trzeć co było denerwujące. Grupa mi uciekła a ja widziałem że zaczyna się ściemniać i że w nocy samemu mogę mieć ciężko. W pewnym momencie zobaczyłem Rolanda ubierającego kamizelkę, poratował mnie chusteczkami i przynajmniej miałem jak wycierać te oko co chwile. Wszyscy oczywiście byli już daleko, ja zostałem z tyłu. Na poboczu dostrzegłem pewną osobę, i odetchnąłem z ulga był to Roland który na mnie czekał abym nie wracał samemu. Bardzo mu podziękowałem i pojechaliśmy. Później złapaliśmy tego chłopaka i w 3 dojechaliśmy do końca. W altanie był już Outsider który przybył 3 minuty wcześniej. My dotarliśmy o 22:06.
Z tego miejsca chciałbym podziękować Outsiderowi, Rolandowi i Rooneyowi. Dzięki nim jechało się fajnie i przyjemnie. Olbrzymie podziękowania dla Rolanda który zaczekał na mnie, gdyby nie to nie wiem czy bym dojechał, ewentualnie nie wiem o której.
Szczegóły całego wypadu w tym temacie: http://rower.czest.pl/viewtopic.php?p=33569#33569
Mój numer startowy to 50.
Nasza trójka.
Opuszczanie słodkiego bufetu w Krzepicach. Przed nami najgorsze 100km w ulewie.
Komentarze
"Fajny" to jest makaron ;P